Czy możliwe jest, aby Jezus był obecny w naszej pracy?

Dodatek: otwartość wspólnoty na nauczanie z zewnątrz

Czy jest w ogóle przestrzeń na wiarę w środowisku naszej pracy? Albo co to oznacza, że wiara jest obecna w naszej pracy?

Mamy przykłady eliminacji jak w warszawaskim ratuszu…

Popatrzmy ile czasu spędzamy w pracy:

  1. Na przestrzeni naszego życia tak zwany okres produktywny to 60-80% długości naszego życia, z założeniem, że cos pożyjemy na emeryturze
  2. 25-35% czasu tygodniowo, do statystyki licząc tyd. jako 7 dni, poświęcamy w pracy
  3. 20-30% śpimy – statystycznie

Skoro pracy poświęcamy nawet więc czasu niż snu, to jednak jest ważne

Ale ważniejsze jest:

Mt 22, 36-38

36 «Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?»8 37 On mu odpowiedział: «Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem938 To jest największe i pierwsze przykazanie.

To w takim razie co o pracy mówi Słowo Boże:

opisuje pracę jako „awoda”, która jednocześnie oznacz:

  1. Praca
  2. posługa/służba (service, servant leadership)
  3. uwielbienie/kult (też wejście kapłana 1 raz w roku do przybytku około 70 r ne)

Z tej perspektywy nie możemy iść do pracy bez Boga!

Moje doświadczenie: Nie możemy zostawić go na rampie przed.

Jak wygląda Twoje wejście do pracy? Postaw sobie to teraz przed oczami.

Przestaje istnieć podział na sacrum i profanum, wszystko jest sacrum!

Nasze ulokowanie w tej sytuacji / nasza postawa ma 2 kierunki:

  1. kierunek na mnie, moja perspektywa na mnie
  2. kierunek na innych, moja perspektywa na innych

Uwaga! jeżeli tylko 1 -szy to wcale nie oznacza, że to jest nie prawidłowe. Do 2-go konieczne jest posiadanie 1-go,

1 to fundament pod 2

2 bez 1 to robienie krzywdy innym i sobie!

Jeszcze raz:

  1. moje oddziaływanie, mój wpływ na mnie
  2. moje oddziaływanie, mój wpływ na innych

Możemy nie być świadomi nawet tego 1-go

Zanim się nawróciłem, także wykorzystywałem swoje talenty, już w szkole podstawowej czy średniej moje talenty organizacyjne, analityczne, czy przekazywania treści (teraz nazwane głoszeniem) był i je stale rozwijałem

Ale zupełnie w innym celu!

To był w kierunku wzbogacenia się, uzyskania afirmacji, uznania mojego sukcesu przez innych. To były postawione prze ze mnie, moje bożki!

To im poświęcałem, cały mój czas i energię. W nocy nie spałem i kombinowałem jak zarobić duże pieniądze!

Także w sposób powszechnie akceptowalny, np.: zawyżanie oferty, aby później dać rabat – to też jest forma kłamstwa.

Zupełnie bez świadomości obecności Boga, w tym wszystkim, a ponieważ to były bożki to tych pieniędzy nie zarobiłem tylko zbankrutowałem…

Inne przykłady, z czasów w których ja wzrastałem z pojęciem „załatwić” nie przetłumaczalnym na inne języki. Różnie te załatwienia wyglądały, to:

  1. potrafiła być nawet taka 3m brama ogrodzeniowa.
    • Załatwiana przez szefa Straży Zakładowej (w mundurze, pod bronią, pilnującego zakładu przed kradzieżami).
  2. Czy wyniesiona w częściach z bazy cała wywrotka.

Ale my też mamy swoje:

  1. Tu ryza papieru
  2. Czy długopis, bo mi w domu jest potrzebny

Co na to Słowo Boże? Na tablicach mojżeszowych mamy:

Wyj 20,15 Nie będziesz kradł.

Ja tu nie widzę, aby była na końcu kwota, że ważne od 350 zł!!!

Innym anty przykładem jest „interpretacja czasu pracy”, gdzie jesteś zatrudniony na 8h, a pracuje się 7h albo mniej

Postępować mamy inaczej

Mt 5,41 Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!

Może się rodzić poczucie niesprawiedliwości, tylko o jakiej sprawiedliwości mówimy?

Mt 20, 12-14

 „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty”. 13 Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? 14 Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie.

Wg Bożej definicji, sprawiedliwie nie znaczy po równo, tylko wg faktycznej potrzeby >> Ten denar to utrzymanie przez jeden dzień.

Czyli właściwa stawka dla tych, którzy pracowali.

Jednak ciekawsza jest postawa tych drugich, po co oni tam tkwili, przecież nie było sensu tam stać, bo później się już do pracy nie powoływało… To jest dodatkowa obietnica Królestwa Bożego, że w każdych warunkach zostaniemy zaopatrzeni, jeżeli wierzymy…

Zatem dlaczego tak się działo?

Ponieważ umieszczone w sercu pragnienia realizowałem wg czegoś co można by było podobne do rozeznania. Bardziej jednak bym to dzisiaj nazwał pokusami.

A w tym wszystkim była też skłonność do tworzenia, miałem poczucie, że aby to wszystko osiągnąć trzeba tworzyć, nie da się tego osiągnąć -burzeniem.

Ale czy mogłoby być inaczej, jeżeli mamy:

Rdz 1,26-27

26 3A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!»
27 Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę.

Tu uwaga: na Boży obraz go stworzył, to nie to samo co stworzył 2-go boga!

Czegoś nam do ideału brakuje, to mogą być braki w różnych cechach, każdy z nas ma inny kpl braków. W tym skłonność do różnorodnych grzechów.

Ale też inny zestaw talentów – darów Duch św

Czy w jakikolwiek sposób mieliśmy szansę zasłużyć na te dary? Czy mogliśmy sami z siebie zasłużyć na życie?

Zostaliśmy powołani i zaproszeni!

Ale to nie to samo co skazani na sukces.

Otrzymaliśmy też wolną wolę. To Bóg nam dał z bezgranicznej miłości do nas.

Kto z Was ma dzieci, albo ma kontakt z dziećmi i uegł im w sytuacji kiedy wiedział, że nie do końca to jest takie ok, ale wniesie chodź chwilę radości?

Słodycze, których nie jesteśmy zwolennikami, czy możliwość wpakowania się w błoto – kto to będzie potem prał i czyścił?

Tylko to jest bezgraniczny zakres do czynienia dobra, ale i zła! Gdzie z konsekwencji wcale nie jesteśmy zwolnieni!

Jak patrzę na moje powołania do pracy, po nawróceniu to każdorazowo jest to dla mnie wyzwanie:

  1. Wyrzucany po skończonej misji – wypchnięcie ze strefy komfortu
  2. Powoływany bez opcji i wątpliwości
  3. Budowanie zaufania do Boga, na granicy możliwości – ale niczego nie zabrakło

Ale za każdym razem z ogromem dobra i rozwinięty o jakieś nowe kompetencje.

Zanim popatrzymy na tą drugą perspektywę, oddziaływania na zewnątrz. To trzeba się zatrzymać na pojęciu autorytetu, który obejmuje obie perspektywy.

  1. Nie można sobie wybrać autorytetu
    • można kogoś darzyć szacunkiem
    • można kogoś podziwiać
    • można go wybrać na wzór do naśladowania
    • ale nie można go wybrać jako autorytet
  2. Autorytet jest tylko i wyłącznie udzielny z gór w dół – delegowany
    • zatrudnienie osoby w podległym zespole
  3. Z delegowaniem jest nierozłącznie powiązana odpowiedzialność, którą można się co najwyżej podzielić, ale pozostaje u tego, który deleguje
    • nie może się jej pozbyć (kasjer i fałszywki)

Dla mnie było uwalniające, że nie muszę się przejmować wszystkim za tych, którzy udzielili mi autorytetu. Bo to była ich odpowiedzialność, że się do tego nadaję i mam kompetencje.

Trzeba mieć świadomość, że to dotyczy także profitów, które mogą nie być udzielone (pochwały i gratyfikacje)

Możemy też trafić w środowisko, które działa wg innych zasad niż Boże. W dodatku będziemy tam powołani przez Boga w jakimś celu

Może się praca w takim środowisku, poprzez trzymanie się Bożych zasad, nawet tym, że zostaniemy stamtąd wyrzuceni >> za brak zaufania

Tylko jaką mamy perspektywę zaufać Bogu, czy zaufać ziemskiemu kłamcy?

Przechodząc do ostatniej perspektywy, odziaływania na innych.

Nikt sam z siebie nie może zmienić drugiej osoby!

W skrajnym przypadku może wytworzyć warunki w których ktoś się zachowa zupełnie inaczej niż deklaruje, ale to dalej nie ma nic wspólnego ze zmianą.

Ja też stojąc tutaj nie mogę nikogo z Was zmienić.

Jedynie moim działaniem, zmianą mojej postawy i postępowania. Mogę Was skłonić do działania w wyniku, którego Wy w łączności z darem łaski możecie się zmienić.

Nawet będąc umocowanym w autorytecie.

Co robią nasze dzieci, one nas nie słuchają tylko naśladują…

Tak samo funkcjonujemy w pracy. Oczywiści są osoby, które zmieniają maski, czy manipulują innymi, ale ostateczni zostaną z tego rozliczeni.

Głównym kierunkiem działania na zewnątrz, jest postawa uczniostwa, co po rozwinięciu oznacza czynienia uczniami innych

Tak też to działa w zdrowych organizacjach, najbardziej cenieni są Ci, którzy są specjalistami i w dodatku potrafią przekazywać tą wiedzę innym.

To buduje firmę i zespoły, oraz jednostki. Oczywiści tam gdzie pracujesz może być inaczej.

Z drugiej strony, integralna częścią budowania innych jest przyjmowanie korekty.

Tylko Bóg się nie myli!

Co się dzieje, gdy przyjmujemy postawę nie omylnego – sami z siebie robimy Boga. Tego jednak nie potrafimy i wychodzi nam karykaturalny bożek…

Więc to jest nasz obowiązek, być otwartym na krytykę.

Oczywiście powinna to być konstruktywna krytyka, krytyka naszych działań nigdy osoby.

Ten świat nie jest w pełni Królestwem Bożym, więc to też nie będzie idealne, a czasem może być przeprowadzone tragiczne.

Ale nawet w tym momencie to jest nasza decyzja co z tym zrobimy. Może to wymagać o nas przepracowania, może to być obraz naszej belki w oku.

Może też to być istotny element do rozeznania, czy nie powinniśmy jednak zmienić tej pracy?

Wszystkie działania skierowane na zewnątrz, mają jeden wspólny mianownik: Tworzenie środowiska

Tworzenie środowiska to:

  1. Tworzenie i organizowanie przestrzeni
  2. Budowanie atmosfery zaufania wynikającego z transparentności naszych zachować i działań i decyzji
  3. Po to by wytworzyły się relacje

Ostatecznie najważniejsza jest miłość, czyli relacja, a Bóg do tego jest aż w 3 osobach, aby 2, mogły kochać tą trzecią.

Kilka lat temu, udało mi się doprowadzić do codziennej modlitwy w pracy…

Pracowanie, aby zarabiać pieniądze. To ślepa uliczka – to postawienie sobie bożka w postaci pieniądza, czy innych dóbr, które szczęścia nie przyniosą.

Z drugiej strony pieniądz, nie jest ani dobry, ani zły. To nasze użycie go definiuje, czy zostanie użyty dobrze, czy źle…

Nagadałem się i co właściwie z tego wynika?

Bo możecie się gdzieś dopasować ze swoimi zachowaniami i postawą. Ale może słuchasz tego ze zrezygnowaniem, że dużo Ci brakuje do ideału.

To jesteś w bardzo dobrej sytuacji – taki paradoks, że jak jest źle to jest dobrze…

Bo możesz to oddać Jemu, możesz Boga poprosić, aby Cię poprowadził w tej sytuacji. On Cię kocha jak nikt inny, dla Ciebie poświęcił swojego syna.

Co nie oznacza, że poświeci Ciebie bo też jesteś jego synem, czy córką. On za nas poświecił swojego syna, który jest jednocześnie Jego częścią, więc my stworzeni tylko, albo aż na Jego podobieństwo, nie będziemy poświęceni, a uratowani wtedy, gdy Go o to poprosimy.

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *